XIII Zlot Forum podrozerowerowe.info

 Jak wiadomo nie samym Panem Samochodzikiem i forum człowiek, więc czasem trzeba spotkać się na żywo z tymi co są po drugiej stronie sieci i klawiatury. Jak zapewne wielu z Was wie z wyjątkiem czytania książek jeżdżę też rowerem. Dzięki poszukiwaniu drogi na trójstyk, w trakcie planowania wypadu rowerowego, trafiłem właśnie na forum https://pansamochodzik.net.pl .

Udzielam się też na forum miłośników rowerów skupiających ludzi uprawiających różne formy pedałowania poczynając od kolarstwa do wypraw na koniec świata. Dzięki znoszeniu obostrzeń i rozpoczęciu szczepień zorganizowany został XIII Zlot, w którym postanowiłem wziąć udział.

Najpierw kupiłem bilety PKP, co nie było wcale łatwym zadaniem. Ograniczenia do 50% zajętości miejsc i likwidacja wielu połączeń umożliwiających przewóz rowerów zdecydowanie podnosiły poziom trudności. Dla pewności kupiłem bilety do końca trasy, czyli z Łodzi do Jeleniej Góry.

Początkowo miejscem zlotu miało być Schronisko Młodzieżowe „Halny” w Mirsku. Dziwna nazwa, bo w Karkonoszach odpowiednikiem halnego jest fen, ale kto zabroni właścicielowi nazwać. W trakcie organizacji zlotu okazało się, że niepewność terminu znoszenia obostrzeń doprowadziła do rezygnacji z miejsca z powodu braku kontaktu i zaangażowania właścicieli schroniska.

Organizatorzy nie tracili jednak energii i w okolicy znaleźli podobny obiekt w Łupkach gdzie mieliśmy być pierwszymi gośćmi po zmianie właścicieli w zeszłym roku. Wymagania mieliśmy skromne bo zaplecze murowane miało być tylko na potrzeby sanitarne, w celu przygotowania i spożywania posiłków oraz dla bardziej wygodnych uczestników.

Początkowo planowałem nocleg w namiocie na terenie przyległym do schroniska, ale z biegiem czasu decyzje się zmieniały. Niepewność pogody i perspektywa codziennego kręcenia kilometrów przeważyła i podjąłem decyzję o noclegu w budynku. Dzięki temu mogłem zabrać mniej bagażu i przedłużyć pobyt.

Pociąg, którym miałem jechać i wracać nie cieszy się dobra opinią. To nowoczesny skład DART przeznaczony na połączenia międzyregionalne. Jednak ulokowanie połączenia na trasie Białystok – Jelenia Góra w godzinach nocnych to spora pomyłka. Brak przedziałów, oświetlenie wnętrza na pełnej intensywności i ciągłe komunikaty głosowe to nie jest to, czego oczekują podróżni. Był to główny argument, dzięki któremu przeniosłem swój nocleg z namiotu do budynku, bo podróż powrotną zaplanowałem z niedzieli na poniedziałek kilka godzin przed rozpoczęciem pracy.

Zmiana lokalizacji nie wpłynęła na na wybór połączenia, bo planowałem ostatnią cześć trasy do miejsca zlotu pokonać rowerem. Decyzję na której stacji wysiadam miałem podjąć spontanicznie w trakcie jazdy i po ocenie pogody. Przed wyjazdem prześledziłem tematy kto jak dojeżdża na zlot i umówiłem się z jednym z forumowiczów na wspólny dojazd. Plan był połączony z akcją kompletowania odwiedzonych gmin w trakcie wycieczek rowerowych – zliczgmine.pl

Kolega przebukował swoja rezerwację do mojego pociągu i tym sposobem mogliśmy wspólnie spędzić czas w pociągu, a później na rowerach w drodze na zlot. Trasę rowerową zaplanował z Węglińca do Wlenia niekoniecznie najkrótszą drogą. 

TRASA

Poranne mgły rozgoniło lekkie słoneczko, ale pogoda bez upałów była przyjemna do jazdy rowerem i obyło się tez bez opadów. Jedyna woda na drodze była pod nami ii momentami trzeba było przeprawiać się przez błoto i kałuże. Po drodze rozkoszujemy się widokami i zapachem rzepaku, zwiedzamy muzeum w Lubomierzu gdzie zostajemy gorąco przyjęci przez obsługę spragnioną zwiedzających. 

Około godziny piętnastej jesteśmy na miejscu zlotu w Łupkach i postanawiamy od razu udać się na zwiedzanie okolicznego zamku. Kwaterujemy się, zostawiamy bagaże i ruszamy dalej. Odległość nie jest duża, ale podjazd daje nam trochę w kość. Widoki z zamkowej wieży wynagradzają nam jednak trudy wspinaczki. Między chmurkami widać całe pasko Karkonoszy.

Szybkie zwiedzanie i musimy wracać na zamówioną obiadokolację punktualnie o 17:00. Już na wejściu właścicielka schroniska pokazuje swój temperament ustawiając wszystkich uczestników i organizatorów. Jednak posiłek łagodzi nasze nastroje, bo smak i ilość ruskich pierogów, serwowanych tego dnia, dosłownie nas powala. Posileni i przygotowani na wieczorne rozmowy przy ognisku krzątamy się po terenie namiotowego miasteczka zlotowego.

Kolejnego dnia dzielimy się na grupki tematyczne i w zależności od możliwości ruszamy na trasy sobotnich wycieczek rowerowych. Ja wybieram grupę zwiedzającą Lwówek Śląski. Początkowo trasą dawnego przebiegu kolejki krążymy po okolicy. Wracamy bardziej wymagającym odcinkiem wzdłuż rzeki Bóbr do Wlenia gdzie jest możliwość zwiedzenia lokalnego browaru i degustacji.

Wieczorem kolejne ognisko i rozgrywki w Mölkky oraz oczywiście rozmowy do białego świtu. W międzyczasie ciągle ktoś przyjeżdża i odjeżdża. Ja jako „świeżak” bez problemu odnajduję się w tym towarzystwie i powoli zaczynam rozpoznawać ludzi z forum. Umawiam się z grupą na niedzielny powrót do Jeleniej Góry i udaję się na spoczynek już po północy.

Przy okazji tego wyjazdu planowałem odwiedzić Izery. Nie udało się w drodze na zlot bo zmieniła się lokalizacja, a w drodze powrotnej zniechęcały prognozy pogody. Postanawiam ruszyć razem z ekipą do Jeleniej Góry wzdłuż Doliny Bobru i w trakcie zdecydować o dalszych planach. Pozostali uczestnicy pakują się do pociągów, a ja postanawiam się pokręcić po okolicy Jeleniej bo mam jeszcze sporo czasu.

Do Łodzi, a raczej do Pabianic wracam wspomnianym wcześniej pociągiem. W trakcie podróży decyduję się wysiąść wcześniej dzięki czemu robię dodatkowe 20 km i jestem godzinę wcześniej w domu. Mam jeszcze sporo czasu, więc bierzemy z rowerem prysznic i godzina snu przed wyjściem do pracy.

Wszystkie zdjęcia w galerii.