Pokręciliśmy się trochę po Świnoujściu. Zjedliśmy śniadanko i czas w końcu ruszyć na wschód. Jakoś powoli szło nam rozkręcanie się, aż w końcu obraliśmy właściwy kierunek. Jeszcze tylko rzut okiem i na nowiutki Gazoport i myk na leśne, szutrowe,atestowane ścieżki rowerowe pachnące nowością. Wspaniały, raczej tylko z nazwy i pieniędzy weń włożonych, szlak rowerowy
R10 czasem zachwycał by za chwilę sprowadzić na ziemię. Miejscami poprowadzony pięknymi leśnymi terenami z dobrze przygotowanym podłożem, infrastrukturą i oznaczeniami, a czasem bez sensu i logiki ginął nam ni stąd ni zowąd i pojawiał się znowu lub wyprowadzał nas po prostu na nieprzygotowane drogi. To był jasny sygnał, że tak się nie da jechać i lepiej przysiąść nad mapą i zaplanować trasę samemu.
Na trasie o dziwo było sporo rowerzystów sakwiarzy w tym bardzo wielu zagraniczniaków pytających o drogę na Schwenemunde. Las osłaniał nas od wiatru i od słonka więc kilometry mijały szybko. Po nieprzespanej nocy i zimnym poranku ciężko nam było rozgrzać się od razu, bo nasze równe tempo nie było tego dnia zbyt wysokie.
|
Perełki architektury w Międzyzdrojach. |
W końcu dotarliśmy do Międzyzdrojów gdzie turyści swym skąpym odzieniem wabili słoneczną pogodę, a my zaczynaliśmy się rozgrzewać. Przy molo zjedliśmy drugie śniadanko.
|
Śniadanie (drugie) mistrzów. |
Chwilę poświęciliśmy na sprawdzenie sprzętu i korektę ubioru po czym pamiątkowe foty i w drogę.
|
Obowiązkowa fota z Molo. |
|
Z Mateuszem Molo też chciało fotę. |
|
Przerwa na korekty w nawigacji. |
|
W prawo się nie da jechać bo woda. |
|
Nazwy takiej ulicy nikt nie zechce nigdy zmienić. |
|
Drzewko w Trzęsaczu. |
|
Ci co robią zdjęcia też są fotografowani. |
|
Nasze rumaki na półmetku etapu dnia. |
|
Fota na tarasie w Rewalu. |
|
Te kłódki już tu były. |
|
Dzień się kończy czas na obiad. |
Mateusz znający okoliczne tereny i miejscowe atrakcje kierował nasze kroki (ślady opon) ku
Smażalni u Cywila gdzie mieliśmy zjeść obiadokolację i skąd mieliśmy już tylko kilka ruchów pedałami do miejsca odpoczynku,
|
Może nie wygląda, ale to prawdopodobnie najlepsza smażalnia na wybrzeżu 😉 |
Nocleg w Pogorzelicy mieliśmy już zarezerwowany dzięki Magdzie (
camping CORA), ale niestety na miejscu musieliśmy szukać kogoś z obsługi żeby nas zakwaterował. W końcu się udało i mogliśmy po dwóch dniach wskoczyć pod prysznic i spokojnie zasnąć w ludzkich warunkach.
|
Nasz baza po pierwszym dniu. |
Nocleg był tani i cena wcześniej uzgodniona, ale na miejscu okazało się że jednak będzie trochę drożej bo to na jedną noc bla bla bla. Nauczka na przyszłość żeby rezerwować, płacić i nie zgadzać się na próby zawyżania ceny.
|
Prawie 82 km pierwszego dnia. |