Etap 4 dzień 2 Komańcza – Gorlice

Ruszamy bardzo wcześnie jak na nasze możliwości, bo 5:00 jesteśmy już na nogach. Pogoda wita nas rześkim porankiem, ale na szczęście bez opadów. Żegnamy Komańczę kierując się mniej uczęszczanymi drogami w stronę Wisłoka. Niestety „mniej uczęszczane” oznacza także mniej zadbane.

Gotowi do jazdy.
Niewygody nawierzchni i niekorzystny z początku profil z podjazdami, rekompensują nam cisza i spokój poranka oraz bieszczadzkie widoki. Powoli wkraczamy w klimaty, w które wprowadziła nas lektura książki „Beskid Niski od Komańczy do Wysowej”

Bieszczadzkie poranne klimaty.
Coraz częściej na trasie mijamy cerkwie, które są praktycznie w każdej wiosce. W przeciwieństwie jednak do kościołów katolickich są dużo mniejsze i zazwyczaj drewniane z charakterystycznymi baniastymi wieżami. Poruszamy się naszym wypracowanym systemem, każdy swoim tempem. Czasem jedziemy wspólnie, czasem spotykamy na postojach.
Cerkwie na trasie.
Spokojny krajobraz z wieloma atrakcjami historycznymi, jak Dolina Śmierci, przyrodniczymi czy architektonicznymi towarzyszy nam aż do Iwli. Później niestety zaczynają się już bardziej uczęszczane i mniej malownicze drogi.
Iwla.
Przydrożne przysmaki.
Małopolska wita.

Prawie u celu.

Oryginalna studnia.
W Gorlicach kręcimy się trochę po mieście zastanawiając co najpierw, obiad czy kwatera. Przy okazji trafiamy na kilka ciekawych miejsc wartych zwiedzania. Jednak zmęczenie i pragnienie prysznica bierze górę nad chęcią zwiedzania, więc kwaterujemy się w znalezionym na miejscu hoteliku i ruszamy na miasto dopiero po myciu i praniu.
Ignacy z lampą.

Popołudniowa herbatka.

Zasłużony posiłek.
Po zakwaterowaniu Pod Kogutkiem ruszamy w poszukiwaniu cywilizacji i obiadokolacji. Trafiamy na Bistro Folk Love na gorlickim rynku, gdzie odpoczywamy i ładujemy energię po całodziennym pedałowaniu.

Trasa z Komańczy do Gorlic.